Paleo jadłospis 23-07-2014 urlopowo Alpy
Noc była ciężka, miałam jakieś takie wrażenie, że źle spałam. Wszystko mnie bolało po wczorajszych zjazdach i „glebach”. Zakwasy największe mam w dłoniach, przedramionach i między żebrami. To między żebrami to akurat od ciężko-dyszenia na naszych nielicznych podjazdach 🙂
Zjazdy wbrew pozorom nie należą do czegoś łatwego, więc jeśli się komuś wydaje zjazdy – łeeeee to od razu wyprowadzam z błędu 🙂 Paruje mózg, oczy się wytrzeszczają, bolą palce, kostki, przedramiona, uda od stania nisko na pedałach, jak to mówi nasz wódz „pozycja przyczajonego kota”. Przy dłuższym zjeździe tak boli palec wskazujący od hamowania (hamuje się jednym palcem żeby chwyt był pewny), że włącza się fack offowy palec, jak to nie pomaga to dwa, a jak to nie daje rady – czas stanąć i odpocząć.
Dzisiaj przewieźliśmy się samochodami z Bormio do Grosio, a stamtąd serpentynami do Eita. To taka mała osada w górach. Tam ma się poczucie, że życie płynie innym rytmem. Stoi w miejscu. Jest pięknie, cicho, naturalnie. Jak oni tam dojeżdżają zimą?!?
Droga była wąska na 1,5 samochodu a do tego zakręty 360 stopni, w niektórych miejscach nie było balustrad, nie było nawet pobocza, był murek wysokości asfaltu czyli nic co by jakoś poinformowało że koło się zbliżyło do krawędzi. Za murkiem przepaść. Nie było nawet namalowanych linii. Ja z moim lękiem przed wszystkim (choroba lokomocyjna, lęk wysokości i lęk przestrzeni) nie rozglądałam się na widoki bo widziałam tylko tą przepaść. Dla mnie hardcore, a chłopaki w samochodzie świetnie się bawili.
Z Eity podjeżdżaliśmy już rowerami przyjemnie pod górę. Nie wiem ile bo zapomniałam włączyć endomondo. Dotarliśmy do słynnej trasy rowerowej Lagrosina, ja bym ją nazwała Agrafkosina. Początkowo z buta pod górę 300 m przewyższenia, a później pięknie w dół, tyle że z milionem agrafek, których wciąż nie lubię i wciąż mi nie wychodzą. Najeżdżam, panika, hamulec, koło się blokuje i sruuu. Tym razem agrafki miały ekspozycję, zatem strach mnie powalił. Ale ja im jeszcze pokażę 🙂
Trasa cudo… po zboczu, czasami wąsko, czasami kamieniście i te agrafki….
PS. Wczoraj kiedy zjeżdżaliśmy z Passo di Gavia – część trasy ta z singlem po trawie i kamolach z agrafkami nazywała się LA ROMANTICA 🙂 to fakt miałam sporo romantycznych zbliżeń z przyrodą – trawą 🙂
JADŁOSPIS:
8:00 ŚNIADANIE: 3 jaja na boczku, pomidor, rukola, oliwa, kawa, 2x kiwi.
12:00 II ŚNIADANIE: 2 kabanosy z dzika.
15:00 PRZEGRYZKA: banan + kilka suszonych owoców.
18:00 PO ROWERZE: espresso + kilka suszonych owoców.
19:30 KOLACJA: mielone mięso ze szpinakiem grillowane, pomidor, rukola.
21:00 PRZEGRYZKA: granat, banan, trochę sera koziego.
FOTOSTORY:
Śniadanie: 3 jaja na boczku, pomidor, rukola, oliwa, kawa, 2x kiwi.
EITA:
Wjeżdżamy na Lagrosinę – Agrafkosinę 🙂
Tu zarejestrowałam sam zjazd:
RELAX i coffi 🙂
KOLACJA: mielone mięso ze szpinakiem grillowane, pomidor, rukola
PRZEGRYZKA: granat, banan, trochę sera koziego
SUMA DNIA:
UWAGA: to jest mój prywatny paleo jadłospis, mój plan dnia, mój trening, nie koniecznie musi być dobry i dla Ciebie!! Ja się czuję świetnie, mi służy, a Ty skonsultuj to ze swoim lekarzem, trenerem czy dietetykiem.
Iwona Wierzbicka
Paleo jadłos
pis 23-07-2014 Ajwen Dieta urlop Alpy MTB
Autor
Iwona Wierzbicka
Noc była ciężka, miałam jakieś takie wrażenie, że źle spałam. Wszystko mnie bolało po wczorajszych zjazdach i „glebach”. Zakwasy największe mam w dłoniach, przedramionach i między żebrami. To między żebrami to akurat od ciężko-dyszenia na naszych nielicznych podjazdach 🙂
Zjazdy wbrew pozorom nie należą do czegoś łatwego, więc jeśli się komuś wydaje zjazdy – łeeeee to od razu wyprowadzam z błędu 🙂 Paruje mózg, oczy się wytrzeszczają, bolą palce, kostki, przedramiona, uda od stania nisko na pedałach, jak to mówi nasz wódz „pozycja przyczajonego kota”. Przy dłuższym zjeździe tak boli palec wskazujący od hamowania (hamuje się jednym palcem żeby chwyt był pewny), że włącza się fack offowy palec, jak to nie pomaga to dwa, a jak to nie daje rady – czas stanąć i odpocząć.
Dzisiaj przewieźliśmy się samochodami z Bormio do Grosio, a stamtąd serpentynami do Eita. To taka mała osada w górach. Tam ma się poczucie, że życie płynie innym rytmem. Stoi w miejscu. Jest pięknie, cicho, naturalnie. Jak oni tam dojeżdżają zimą?!?
Droga była wąska na 1,5 samochodu a do tego zakręty 360 stopni, w niektórych miejscach nie było balustrad, nie było nawet pobocza, był murek wysokości asfaltu czyli nic co by jakoś poinformowało że koło się zbliżyło do krawędzi. Za murkiem przepaść. Nie było nawet namalowanych linii. Ja z moim lękiem przed wszystkim (choroba lokomocyjna, lęk wysokości i lęk przestrzeni) nie rozglądałam się na widoki bo widziałam tylko tą przepaść. Dla mnie hardcore, a chłopaki w samochodzie świetnie się bawili.
Z Eity podjeżdżaliśmy już rowerami przyjemnie pod górę. Nie wiem ile bo zapomniałam włączyć endomondo. Dotarliśmy do słynnej trasy rowerowej Lagrosina, ja bym ją nazwała Agrafkosina. Początkowo z buta pod górę 300 m przewyższenia, a później pięknie w dół, tyle że z milionem agrafek, których wciąż nie lubię i wciąż mi nie wychodzą. Najeżdżam, panika, hamulec, koło się blokuje i sruuu. Tym razem agrafki miały ekspozycję, zatem strach mnie powalił. Ale ja im jeszcze pokażę 🙂
Trasa cudo… po zboczu, czasami wąsko, czasami kamieniście i te agrafki….
PS. Wczoraj kiedy zjeżdżaliśmy z Passo di Gavia – część trasy ta z singlem po trawie i kamolach z agrafkami nazywała się LA ROMANTICA 🙂 to fakt miałam sporo romantycznych zbliżeń z przyrodą – trawą 🙂
JADŁOSPIS:
8:00 ŚNIADANIE: 3 jaja na boczku, pomidor, rukola, oliwa, kawa, 2x kiwi.
12:00 II ŚNIADANIE: 2 kabanosy z dzika.
15:00 PRZEGRYZKA: banan + kilka suszonych owoców.
18:00 PO ROWERZE: espresso + kilka suszonych owoców.
19:30 KOLACJA: mielone mięso ze szpinakiem grillowane, pomidor, rukola.
21:00 PRZEGRYZKA: granat, banan, trochę sera koziego.
FOTOSTORY:
Śniadanie: 3 jaja na boczku, pomidor, rukola, oliwa, kawa, 2x kiwi.
EITA:
Wjeżdżamy na Lagrosinę – Agrafkosinę 🙂
Tu zarejestrowałam sam zjazd:
RELAX i coffi 🙂
KOLACJA: mielone mięso ze szpinakiem grillowane, pomidor, rukola
PRZEGRYZKA: granat, banan, trochę sera koziego
SUMA DNIA:
UWAGA: to jest mój prywatny paleo jadłospis, mój plan dnia, mój trening, nie koniecznie musi być dobry i dla Ciebie!! Ja się czuję świetnie, mi służy, a Ty skonsultuj to ze swoim lekarzem, trenerem czy dietetykiem.
Iwona Wierzbicka
Paleo jadłos
pis 23-07-2014 Ajwen Dieta urlop Alpy MTB
Autor
Tagi
Podobne tematy
Co je Ajwen? – jadłospis Iwony #02
Dzisiaj miałam dzień pracy w domowym biurze „home office”, dlatego mój obiad wygląda tak pięknie. Drugi i zasadniczy powód dlaczego mój obiad jest tak atrakcyjny, to jest fakt, że pracuję z naszym Mistrzem Kuchni Pawłem…
WIĘCEJ >Paleo jadłospis 22-11-2014 – 4 dni po operacji
Cztery dni po operacji to dużo czy mało? Sińce zeszły w ciągu jednego dnia, czy to efekt 30g dawek witaminy C, a może soku z Acai. O super kremie, mega dawkach witaminy C, soku marchwiowym
WIĘCEJ >Paleo jadłospis 6-09-2014 jaja i pomidory
Wrzesień to czas zbierania plonów działkowych. W prawdzie ja jej nie mam i pewnie wszystko by zarosło chwastami, ale w rodzinie takie rarytasy można znaleźć. Dzisiaj na moim parapecie zagościły pomidory rodem z działki. Malinówki,
WIĘCEJ >TransAlp 2014 – wyprawa rowerem w Dolomity
Ten rok jeśli chodzi o wczasy, czas wolny i odpoczynek udał się wyjątkowo. Zmęczona fizycznie ale totalnie wypoczęta psychicznie, bo kiedy mózg walczy o przetrwanie (wjechać – zjechać – dotrwać) to nie myśli o pracy,…
WIĘCEJ >