Pamiętnik Ani – cz.6 – Leczenie (2)
Czy konkretny plan o którym pisałam w poprzednim wpisie o leczeniu przyniósł efekty?? Zależy jakie były oczekiwania. Bo jeśli chodziło o przytycie to owszem przyniósł. Odzyskałam siłę, wzmocniłam się fizycznie i to spowodowało, że ja, rodzice i brat odetchnęliśmy z ulgą i uznaliśmy mnie za cudownie wyleczoną. Miesięczna przerwa w nauce i jedzenie posiłków tylko i wyłącznie przygotowanych przez mamę i zobaczenie na wadze 45kg to jednak nie wszystko…….. Mniej więcej dwa tygodnie oddychałam bez strachu, że kolejny mój oddech może być tym ostatnim. Wówczas jeszcze nie byłam świadoma, że przytyć to nie znaczy wyzdrowieć. W momencie kiedy to ja znów przejęłam kontrolę nad swoimi posiłkami zaczęłam chudnąć. Dlaczego? Bo każdy przygotowywany posiłek przez moją mamę to jednocześnie jej pełna miłości i strachu o życie córki prośba: Proszę Cię Aniu, żyj!!! I ja tę prośbę spełniałam. Więc wybór życia nie był moim wyborem. Ja nadal nie przestałam się go bać i od niego uciekać. Moją decyzją ciągle była śmierć.
Miłość i niewyobrażalny lęk przed życiem to były dwie ogromne siły które przez 11 lat przeciągały linę mojego istnienia. Czasem byłam bliżej życia czasem, później coraz częściej, bliżej śmierci. Miłość….potężne uczucie. Kto by pomyślał, że może być też niszczące? Paradoksalnie było. Dziecko kocha się bezinteresownie, całym sercem, bez granic i równie mocno przeżywa się jego chorobę. Tak jak ogromna jest miłość tak samo ogromne jest cierpienie. I ja to czułam……całą sobą. Czułam nieprawdopodobną miłość i nieprawdopodobne cierpienie najbliższych….. szczególnie mamy. I obok mojej miłości do najbliższych narodziła się w moim sercu kolejna potężna siła- nienawiść. Nienawiść do siebie. Nienawiść, która wraz z lękiem prowadziła mnie tyle lat drogą „nieżycia”.
Anoreksja choroba sprzeczności….serce jednocześnie pełne miłości i pełne nienawiści. Teraz wiem, że tylko miłością można pokonać tę nienawiść ….ale wyjątkową miłością. To ja musiałam pokochać siebie.
Przez cały czas chodziłam na terapię i byłam pod kontrolą psychiatry. Pomoc psychologa to przede wszystkim rozmowy o dzieciństwie- czego zupełnie nie rozumiałam. Wsparcie psychiatryczne ograniczało się do wypisywania pliku recept. Później były to naciski na leczenie na oddziale zamkniętym, które w końcu stały się rzeczywistością….ale to już w kolejnym wpisie.
*zapisek z pamiętnika 3.01.2010r.
Nienawiść. Zalewa moje serce. Najpierw ściska by w końcu utopić je w sobie. Powoli, bezwzględnie, boleśnie. Kawałek po kawałeczku. Jak najdłużej. Tak by jak najbardziej bolało. Serce?? Jak duże jesteś moje Serce? Moje Serce?! Proszę Cię nie bądź zbyt duże…..
Autor
Iwona Wierzbicka
Czy konkretny plan o którym pisałam w poprzednim wpisie o leczeniu przyniósł efekty?? Zależy jakie były oczekiwania. Bo jeśli chodziło o przytycie to owszem przyniósł. Odzyskałam siłę, wzmocniłam się fizycznie i to spowodowało, że ja, rodzice i brat odetchnęliśmy z ulgą i uznaliśmy mnie za cudownie wyleczoną. Miesięczna przerwa w nauce i jedzenie posiłków tylko i wyłącznie przygotowanych przez mamę i zobaczenie na wadze 45kg to jednak nie wszystko…….. Mniej więcej dwa tygodnie oddychałam bez strachu, że kolejny mój oddech może być tym ostatnim. Wówczas jeszcze nie byłam świadoma, że przytyć to nie znaczy wyzdrowieć. W momencie kiedy to ja znów przejęłam kontrolę nad swoimi posiłkami zaczęłam chudnąć. Dlaczego? Bo każdy przygotowywany posiłek przez moją mamę to jednocześnie jej pełna miłości i strachu o życie córki prośba: Proszę Cię Aniu, żyj!!! I ja tę prośbę spełniałam. Więc wybór życia nie był moim wyborem. Ja nadal nie przestałam się go bać i od niego uciekać. Moją decyzją ciągle była śmierć.
Miłość i niewyobrażalny lęk przed życiem to były dwie ogromne siły które przez 11 lat przeciągały linę mojego istnienia. Czasem byłam bliżej życia czasem, później coraz częściej, bliżej śmierci. Miłość….potężne uczucie. Kto by pomyślał, że może być też niszczące? Paradoksalnie było. Dziecko kocha się bezinteresownie, całym sercem, bez granic i równie mocno przeżywa się jego chorobę. Tak jak ogromna jest miłość tak samo ogromne jest cierpienie. I ja to czułam……całą sobą. Czułam nieprawdopodobną miłość i nieprawdopodobne cierpienie najbliższych….. szczególnie mamy. I obok mojej miłości do najbliższych narodziła się w moim sercu kolejna potężna siła- nienawiść. Nienawiść do siebie. Nienawiść, która wraz z lękiem prowadziła mnie tyle lat drogą „nieżycia”.
Anoreksja choroba sprzeczności….serce jednocześnie pełne miłości i pełne nienawiści. Teraz wiem, że tylko miłością można pokonać tę nienawiść ….ale wyjątkową miłością. To ja musiałam pokochać siebie.
Przez cały czas chodziłam na terapię i byłam pod kontrolą psychiatry. Pomoc psychologa to przede wszystkim rozmowy o dzieciństwie- czego zupełnie nie rozumiałam. Wsparcie psychiatryczne ograniczało się do wypisywania pliku recept. Później były to naciski na leczenie na oddziale zamkniętym, które w końcu stały się rzeczywistością….ale to już w kolejnym wpisie.
*zapisek z pamiętnika 3.01.2010r.
Nienawiść. Zalewa moje serce. Najpierw ściska by w końcu utopić je w sobie. Powoli, bezwzględnie, boleśnie. Kawałek po kawałeczku. Jak najdłużej. Tak by jak najbardziej bolało. Serce?? Jak duże jesteś moje Serce? Moje Serce?! Proszę Cię nie bądź zbyt duże…..
Autor
Tagi
Podobne tematy
Nie zapominaj żyć!
Oglądając ostatnio Harry Pottera z synem usłyszałam cytat: „Niczego nie daje zapadanie się w marzeniach i zapominanie o życiu” Wiele osób latami żyje tym, że kiedyś będzie lepiej, przyjdą lepsze czasy, łatwiejsze, że się wreszcie…
WIĘCEJ >Nie jedz tego i ucz się, bądź ambitny – czyli o tym co Cię zabija
Zdrowe jedzenie Zdrowe jedzenie, zamknięte w określone ramy, a wyjście poza nie urasta do rangi przestępstwa i jest mocno piętnowane przez „obserwatorów”. Ja wiem, że niektórzy muszą być na mniej lub bardziej restrykcyjnych zasadach, ale……
WIĘCEJ >Pobudka 5:00 rano!! – też tak masz?
Poranek 5:00 pobudka! Wiem!! Pora nienormalna. Ale jak się idzie spać w okolicy 21:00 to w sumie 8h snu jest. A sen jak wiadomo jest jednym z ważniejszych elementów zdrowia. Dzisiaj zakwasy nie dały mi…
WIĘCEJ >7 sposobów na jesienną chandrę
Jesienna aura często zniechęca do działania. Najlepszym ratunkiem wydaje się wtedy koc i ciepły napój. Jak najbardziej jest to czasem potrzebne, ale warto zadbać o to, by takich dni było jak najmniej. Sprawdź nasze sposoby…
WIĘCEJ >