Pierwsza wizyta u dietetyka klinicznego za tobą. Teraz czas na wprowadzanie zmian w swojej diecie i swoim stylu życia. Wygląda na to, że czeka cię sporo pracy. Sprawdź, jak przeżyć pierwsze dwa tygodnie po wizycie u dietetyka.
Pierwszy szok
Większość ludzi, którzy opuszczają gabinet dietetyka klinicznego, jest załamana. Po pierwsze dowiadują się, jaką mają chorobę autoimmunologiczną. Po drugie okazuje się, że trzeba wyłączyć z diety większość ulubionych produktów. Największym szokiem jest zawsze zalecenie, żeby zrezygnować z:
- chleba (ogólnie zbóż i mąki),
- mleka (ogólnie z nabiału i przetworów mlecznych),
- roślin strączkowych (fasole, groch, soja itp.).
Po pierwszym szoku po wizycie przychodzi złość i nagle nawet ateiści cytują „[…] chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Przede wszystkim jest to przenośnia, poza tym chleb ma małą wartość odżywczą. Zboża mają swoje mechanizmy obronne jak lektyny i kwas fitynowy. Jak to działa? Lektyny to białka, które przyklejają się do jelit, a kwas fitynowy utrudnia wchłanianie witamin. Między innymi dlatego na etykietach wszelkich płatków śniadaniowych wielkimi literami jest napisane, że mają dodane witaminy. Tyle tylko, że organizm nie do końca przyswaja sztuczne pierwiastki. Nawet jak mają taki sam skład chemiczny.
Gluten? Większość ludzi słyszało to słowo, ale nikt nie wie co to jest. Gluten nie występuje naturalnie w przyrodzie. Jest to po prostu połączenie dwóch białek (gliadyny i gluteniny), które przy udziale wody łączą się i tworzą gluten. Mają taką właściwość, że tworzą taką jakby siateczkę. Gdy wtłacza się powietrze (przy zarabianiu ciasta), siateczka się rozszerza i później rośnie pod wpływem temperatury (gotowania, pieczenia lub smażenia). To tak jak uczono nas na fizyce w podstawówce – rozgrzane powietrze się rozszerza. Glutenu nie potrafimy trawić, ma on tylko zmiękczać ciasto i je sklejać. Jednak przy okazji gluten działa na nasze jelita jak papier ścierny, bo jest zbyt agresywnym białkiem.
Obejrzyj webinar: Dieta bezglutenowa – jak to ogarnąć?
Kolejne zmiany po wizycie
Dietetyk kliniczny zalecił odstawienie mleka i jego przetworów? Przecież to wapń, jest dobry na kości. Nie do końca tak jest! Mleko zawiera kazeinę – bardzo twarde białko, którego ludzie nie potrafią trawić (trawią za to cielaki, bo to jest ich pokarm). Oprócz tego w mleku jest dwucukier – laktoza, na który coraz więcej ludzi ma nietolerancję (stąd coraz szersze kampanie reklamowe zachęcające do zakupu specyfików pomagających w trawieniu laktozy).
Zatem skąd można czerpać wapń? Należy zadać sobie pytanie, gdzie potrzebujemy go dostarczyć. Każdy krzyknie – do kości. Tak, dlatego należy robić buliony i rosoły na kościach. Wapń jest też w roślinach zielonych i w wodzie mineralnej. Tak naprawdę wcale dużo go nie potrzebujemy. Dlaczego? To tak jak na budowie – majster stawia mur z cegieł i żeby się one trzymały, dodaje cement. Cegły to białko, a wapń to zaprawa murarska.
Przeczytaj też część 2 i część 3.
Dołącz do naszej grupy wsparcia na Facebooku:
Autor
Paweł Jackowski
Pierwsza wizyta u dietetyka klinicznego za tobą. Teraz czas na wprowadzanie zmian w swojej diecie i swoim stylu życia. Wygląda na to, że czeka cię sporo pracy. Sprawdź, jak przeżyć pierwsze dwa tygodnie po wizycie u dietetyka.
Pierwszy szok
Większość ludzi, którzy opuszczają gabinet dietetyka klinicznego, jest załamana. Po pierwsze dowiadują się, jaką mają chorobę autoimmunologiczną. Po drugie okazuje się, że trzeba wyłączyć z diety większość ulubionych produktów. Największym szokiem jest zawsze zalecenie, żeby zrezygnować z:
- chleba (ogólnie zbóż i mąki),
- mleka (ogólnie z nabiału i przetworów mlecznych),
- roślin strączkowych (fasole, groch, soja itp.).
Po pierwszym szoku po wizycie przychodzi złość i nagle nawet ateiści cytują „[…] chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. Przede wszystkim jest to przenośnia, poza tym chleb ma małą wartość odżywczą. Zboża mają swoje mechanizmy obronne jak lektyny i kwas fitynowy. Jak to działa? Lektyny to białka, które przyklejają się do jelit, a kwas fitynowy utrudnia wchłanianie witamin. Między innymi dlatego na etykietach wszelkich płatków śniadaniowych wielkimi literami jest napisane, że mają dodane witaminy. Tyle tylko, że organizm nie do końca przyswaja sztuczne pierwiastki. Nawet jak mają taki sam skład chemiczny.
Gluten? Większość ludzi słyszało to słowo, ale nikt nie wie co to jest. Gluten nie występuje naturalnie w przyrodzie. Jest to po prostu połączenie dwóch białek (gliadyny i gluteniny), które przy udziale wody łączą się i tworzą gluten. Mają taką właściwość, że tworzą taką jakby siateczkę. Gdy wtłacza się powietrze (przy zarabianiu ciasta), siateczka się rozszerza i później rośnie pod wpływem temperatury (gotowania, pieczenia lub smażenia). To tak jak uczono nas na fizyce w podstawówce – rozgrzane powietrze się rozszerza. Glutenu nie potrafimy trawić, ma on tylko zmiękczać ciasto i je sklejać. Jednak przy okazji gluten działa na nasze jelita jak papier ścierny, bo jest zbyt agresywnym białkiem.
Obejrzyj webinar: Dieta bezglutenowa – jak to ogarnąć?
Kolejne zmiany po wizycie
Dietetyk kliniczny zalecił odstawienie mleka i jego przetworów? Przecież to wapń, jest dobry na kości. Nie do końca tak jest! Mleko zawiera kazeinę – bardzo twarde białko, którego ludzie nie potrafią trawić (trawią za to cielaki, bo to jest ich pokarm). Oprócz tego w mleku jest dwucukier – laktoza, na który coraz więcej ludzi ma nietolerancję (stąd coraz szersze kampanie reklamowe zachęcające do zakupu specyfików pomagających w trawieniu laktozy).
Zatem skąd można czerpać wapń? Należy zadać sobie pytanie, gdzie potrzebujemy go dostarczyć. Każdy krzyknie – do kości. Tak, dlatego należy robić buliony i rosoły na kościach. Wapń jest też w roślinach zielonych i w wodzie mineralnej. Tak naprawdę wcale dużo go nie potrzebujemy. Dlaczego? To tak jak na budowie – majster stawia mur z cegieł i żeby się one trzymały, dodaje cement. Cegły to białko, a wapń to zaprawa murarska.
Przeczytaj też część 2 i część 3.
Dołącz do naszej grupy wsparcia na Facebooku:
Autor
Tagi
Administratorem Państwa danych osobowych jest osobowych jest Iwona Wierzbicka, prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Ajwendieta Dietetyka Kliniczna Iwona Wierzbicka (NIP: 9910011175). Dane osobowe przetwarzane będą wyłącznie w prawnie usprawiedliwionych celach administratora danych polegających na prezentowaniu komentarzy dotyczących funkcjonowania serwisu internetowego oraz jakości towarów i usług w nim dostępnych. Podanie przez Państwa danych osobowych jest dobrowolne, ale też niezbędne do opublikowania komentarza. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Państwa danych osobowych mogą Państwo znaleźć w naszej Polityce prywatności na temat zasad przetwarzania danych osobowych.
Podobne tematy
Ogórek i sezon ogórkowy!
„Ogórek, ogórek, ogórek, zielony ma garniturek…” – ponieważ dosłownie i w przenośni jest sezon ogórkowy, czasami przy obieraniu ogórków podśpiewuję sobie piosenkę „Fasolek”, którą znam z dzieciństwa. Czym w ogóle jest ogórek? Teraz – uwaga –…
WIĘCEJ >Dieta nie działa – dlaczego?
Wiele osób przechodzi na dietę, ale nie chudnie. Zwykle problem ten dotyka kobiety, ponieważ ich organizm jest dużo bardziej skomplikowany. Kobieta miesiączkuje, rodzi dzieci, do tego częściej się stresuje różnymi sprawami, a emocje często zajada…
WIĘCEJ >Radio Opole: Co z tym mlekiem?
Czy mleko jest szkodliwe? Jakie mleko najlepiej spożywać? - Iwona Wierzbicka na żywo w Radio Opole.
WIĘCEJ >17 produktów niezbędnych w diecie
Wiele osób komponuje jadłospis z przypadkowych produktów. Często słyszymy, że trzeba ograniczyć tłuszcz, jeść produkty pełnoziarniste, dużo warzyw i owoców, a będziemy zdrowi. Niestety nie! Często kupujemy produkty w puszkach, paczkach czy też całkowicie przetworzone,…
WIĘCEJ >