Pierwsza wizyta u dietetyka klinicznego za tobą. Teraz czas na wprowadzanie zmian w swojej diecie i swoim stylu życia. Wygląda na to, że czeka cię sporo pracy. Jak przeżyć pierwsze dwa tygodnie po wizycie u dietetyka klinicznego? Pora na kolejny artykuł z tej serii.
W części pierwszej pisałem o dwóch zaleceniach dietetyka – o odstawieniu glutenu i nabiału. To dla wielu duże wyzwanie. Do tego dochodzi jeszcze rezygnacja ze strączków. Dlaczego?
Dalsze zalecenia dietetyka
Rośliny strączkowe – któż nie lubi fasolki po bretońsku lub grochówki (a już takiej przydrożnej z wojskowego kotła to w ogóle bomba!)? Strączki również zawierają związki antyodżywcze, kwas fitynowy i lektyny. Ktoś powie, że warzywa strączkowe mają przecież białko! Tyle tylko, że ludzie lepiej przyswajają białko zwierzęce. Białka roślinne są gorzej przyswajalne przez człowieka i nie zawierają kompletu aminokwasów egzogennych (tych, których ludzki organizm nie potrafi sam syntetyzować i muszą być dostarczane z pożywieniem). To raz, a dwa – nasz gatunek wcale nie potrzebuje dużych ilości białka.
No dobra, wiemy już, czego nie jeść. Myślałby kto, że teraz pójdzie z górki… A figa!
Po wizycie u dietetyka – badania i kolejne zmiany
Pamiętam, jak w imieniu żony odbierałem jej wyniki testów na nietolerancje pokarmowe (robiła Food Detective na 59 składników). Grzecznie poszedłem do laboratorium. Miła pani podaje mi wyniki. Pytam, o co w tym wszystkim chodzi, bo jak dla mnie, to mnóstwo pieniędzy poszło i nie wiadomo, co z tego wynika. Kobieta spogląda i łapie się za głowę. Wszystkie zboża, jajka, cytrusy, strączki do eliminacji. Kobiecina się strasznie zmartwiła: „Biedna, co ona teraz będzie jadła, jak tu dalej żyć z takimi nietolerancjami?”. Stoję spokojnie i patrzę, co w ogóle zostało na liście. Nie jest źle… Mięso, warzywa, tłuszcz – czyli paleo bez jajek i bez cytrusów. A ta przemiła zatroskana pani nadal się zamartwia, że naprawdę musimy znaleźć teraz dobrego lekarza i wybitnego dietetyka. Uspokoiłem ją, że sobie poradzimy.
Obejrzyj wykład: Alergie i nietolerancje pokarmowe
Kilka ważnych zasad
Pierwszy krok po wizycie u dietetyka to nie tylko eliminacja z jadłospisu tego, co nam nie służy. Trzeba też bardziej zwracać uwagę na jakość tego, co jemy. Przede wszystkim, aby jedzenie, po które możemy sięgać, było zdrowe, musimy pamiętać o kilku zasadach:
- Jeśli już musimy mieć ze sklepu gotowy wyrób, to najlepiej, aby miał jak najkrótszy skład. O co w tym chodzi? To proste – mięso ma się składać z mięsa i przypraw. Niektóre wyroby mają tyle składników co wypracowanie ucznia w podstawówce. W pracy zawodowej widziałem już naprawdę cuda… Boczek wędzony, który składał się w 60% z boczku, smalec z dodanym glutenem (i informacją na etykiecie „zawiera gluten”). Takich produktów należy unikać. Naucz się czytać etykiety.
- Jeśli nie jesteśmy skazani na sklep, to bardzo mądrym posunięciem będzie kontakt z jakimś rolnikiem. Owszem, mamy targowiska, gdzie na straganach są przepiękne warzywa i owoce, ale większość z nich jest… za ładna. Ja staram się kupować od drobnych sprzedawców. Przykładowo rolnik podjeżdża na osiedle i z auta sprzedaje warzywa (sprawdź, czy w twojej miejscowości działa kooperatywa spożywcza). Albo jak widzę na targu, że ktoś stoi z boku i nie ma za dużo towaru, to do niego podchodzę. Zawsze warto zagadać, zapoznać się i dowiedzieć, co i skąd dana osoba sprzedaje. Jak już zdobędzie się zaufanie drobnego sprzedawcy, to warto podpytać, czy nie ma jakiegoś dobrego mięsa albo czy zna kogoś, kto takie dostarcza. Najlepiej kupować od takich, którzy mają mało zwierząt. Dlaczego? Żal im pieniędzy na paszę i nie dają sztucznej karmy. Najlepiej kupować bezpośrednio od producenta, np. rolnika.
Przeczytaj, jak się dobrze zorganizować i łatwiej robić zakupy
Przeczytaj również część 1 i część 3.
To może Cię zainteresować:
Autor
Paweł Jackowski
Pierwsza wizyta u dietetyka klinicznego za tobą. Teraz czas na wprowadzanie zmian w swojej diecie i swoim stylu życia. Wygląda na to, że czeka cię sporo pracy. Jak przeżyć pierwsze dwa tygodnie po wizycie u dietetyka klinicznego? Pora na kolejny artykuł z tej serii.
W części pierwszej pisałem o dwóch zaleceniach dietetyka – o odstawieniu glutenu i nabiału. To dla wielu duże wyzwanie. Do tego dochodzi jeszcze rezygnacja ze strączków. Dlaczego?
Dalsze zalecenia dietetyka
Rośliny strączkowe – któż nie lubi fasolki po bretońsku lub grochówki (a już takiej przydrożnej z wojskowego kotła to w ogóle bomba!)? Strączki również zawierają związki antyodżywcze, kwas fitynowy i lektyny. Ktoś powie, że warzywa strączkowe mają przecież białko! Tyle tylko, że ludzie lepiej przyswajają białko zwierzęce. Białka roślinne są gorzej przyswajalne przez człowieka i nie zawierają kompletu aminokwasów egzogennych (tych, których ludzki organizm nie potrafi sam syntetyzować i muszą być dostarczane z pożywieniem). To raz, a dwa – nasz gatunek wcale nie potrzebuje dużych ilości białka.
No dobra, wiemy już, czego nie jeść. Myślałby kto, że teraz pójdzie z górki… A figa!
Po wizycie u dietetyka – badania i kolejne zmiany
Pamiętam, jak w imieniu żony odbierałem jej wyniki testów na nietolerancje pokarmowe (robiła Food Detective na 59 składników). Grzecznie poszedłem do laboratorium. Miła pani podaje mi wyniki. Pytam, o co w tym wszystkim chodzi, bo jak dla mnie, to mnóstwo pieniędzy poszło i nie wiadomo, co z tego wynika. Kobieta spogląda i łapie się za głowę. Wszystkie zboża, jajka, cytrusy, strączki do eliminacji. Kobiecina się strasznie zmartwiła: „Biedna, co ona teraz będzie jadła, jak tu dalej żyć z takimi nietolerancjami?”. Stoję spokojnie i patrzę, co w ogóle zostało na liście. Nie jest źle… Mięso, warzywa, tłuszcz – czyli paleo bez jajek i bez cytrusów. A ta przemiła zatroskana pani nadal się zamartwia, że naprawdę musimy znaleźć teraz dobrego lekarza i wybitnego dietetyka. Uspokoiłem ją, że sobie poradzimy.
Obejrzyj wykład: Alergie i nietolerancje pokarmowe
Kilka ważnych zasad
Pierwszy krok po wizycie u dietetyka to nie tylko eliminacja z jadłospisu tego, co nam nie służy. Trzeba też bardziej zwracać uwagę na jakość tego, co jemy. Przede wszystkim, aby jedzenie, po które możemy sięgać, było zdrowe, musimy pamiętać o kilku zasadach:
- Jeśli już musimy mieć ze sklepu gotowy wyrób, to najlepiej, aby miał jak najkrótszy skład. O co w tym chodzi? To proste – mięso ma się składać z mięsa i przypraw. Niektóre wyroby mają tyle składników co wypracowanie ucznia w podstawówce. W pracy zawodowej widziałem już naprawdę cuda… Boczek wędzony, który składał się w 60% z boczku, smalec z dodanym glutenem (i informacją na etykiecie „zawiera gluten”). Takich produktów należy unikać. Naucz się czytać etykiety.
- Jeśli nie jesteśmy skazani na sklep, to bardzo mądrym posunięciem będzie kontakt z jakimś rolnikiem. Owszem, mamy targowiska, gdzie na straganach są przepiękne warzywa i owoce, ale większość z nich jest… za ładna. Ja staram się kupować od drobnych sprzedawców. Przykładowo rolnik podjeżdża na osiedle i z auta sprzedaje warzywa (sprawdź, czy w twojej miejscowości działa kooperatywa spożywcza). Albo jak widzę na targu, że ktoś stoi z boku i nie ma za dużo towaru, to do niego podchodzę. Zawsze warto zagadać, zapoznać się i dowiedzieć, co i skąd dana osoba sprzedaje. Jak już zdobędzie się zaufanie drobnego sprzedawcy, to warto podpytać, czy nie ma jakiegoś dobrego mięsa albo czy zna kogoś, kto takie dostarcza. Najlepiej kupować od takich, którzy mają mało zwierząt. Dlaczego? Żal im pieniędzy na paszę i nie dają sztucznej karmy. Najlepiej kupować bezpośrednio od producenta, np. rolnika.
Przeczytaj, jak się dobrze zorganizować i łatwiej robić zakupy
Przeczytaj również część 1 i część 3.
To może Cię zainteresować:
Autor
Tagi
Komentarzy: 2
Pozostaw komentarz
Trzeba się zalogować, aby dodawać komentarze.
Administratorem Państwa danych osobowych jest osobowych jest Iwona Wierzbicka, prowadząca działalność gospodarczą pod firmą Ajwendieta Dietetyka Kliniczna Iwona Wierzbicka (NIP: 9910011175). Dane osobowe przetwarzane będą wyłącznie w prawnie usprawiedliwionych celach administratora danych polegających na prezentowaniu komentarzy dotyczących funkcjonowania serwisu internetowego oraz jakości towarów i usług w nim dostępnych. Podanie przez Państwa danych osobowych jest dobrowolne, ale też niezbędne do opublikowania komentarza. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Państwa danych osobowych mogą Państwo znaleźć w naszej Polityce prywatności na temat zasad przetwarzania danych osobowych.
Podobne tematy
Piołun – czy poprawia trawienie i czy każdy może go stosować?
Każdy, kto ma problemy z trawieniem, wie, że gorzki smak pobudza wydzielanie soków trawiennych i ułatwia trawienie – w szczególności mięsa. Zjedzenie czegoś gorzkiego pobudza wydzielanie kwasu solnego w żołądku, sprawia, że powstaje kwaśne środowisko,…
WIĘCEJ >Cukrzyca typu 1 – czy da się przed nią uciec?
Przeciwciała anty-GAD to jedne z najczęściej wykrywanych u dzieci z cukrzycą typu 1, zaraz obok anty-ICA. Poznaj przypadek małej dziewczynki, której zagrażała cukrzyca typu 1. Pacjentką była półtoraroczna dziewczynka z atopią skóry. Po konsultacji w…
WIĘCEJ >Potwór Hashimoto
Kto może więcej wiedzieć o chorobie Hashimoto niż osoby, które na co dzień z nią żyją? Często słyszę, że Hashimoto to teraz taka modna choroba. Ostatnio nawet widziałem, że w jakimś plotkarskim portalu pojawiło się…
WIĘCEJ >Aloes – jakie ma właściwości?
Jakie właściwości ma aloes? W czym może nam pomóc? Sprawdź! Na początek kilka ciekawostek o aloesie: Znajdziemy w nim ponad 75 substancji czynnych. Jest źródłem „białego złota”, czyli minerałów ORMUS. Ma zastosowanie w stomatologii, poprawia…
WIĘCEJ >
Chyba wiem, skąd magicznie gluten w smalcu. Gotowa „smażona cebulka” jest od raz panierowana w mące pszennej, żeby bardziej chrupała… czyżby wykorzystywali gotowiec?
I tak, witki opadają… ;]
dokładnie tak samo myślę, kupują gotową prażoną cebulę i mieszają z wytopioną słoniną. Tak powstaje „domowy” smalec i jeszcze Ci wmówią, że jest od „babuni”. Najbardziej smutne było w tym wszystkim to, że to jest sieć sklepów mięsnych, o których miałem bardzo dobre zdanie. Teraz już tam nic nie kupuje.